środa, 7 kwietnia 2010

Od 4 grudnia...

Długo zastanawiałam się, w jaki sposób opisać historię Skinnego.

Mam względem tej opowieści mieszane uczucia, bynajmniej jednak nie z powodu psa, a z powodów uczuć międzyludzkich, jakie w niej panują. Zdawać by się mogło, że wszelkiego rodzaju organizacje działające na rzecz pomocy czworonogą, powinny pomagać sobie wzajemnie. Tak na zdrowy rozum, wiadomo, że jedna Fundacja nie jest w stanie wziąć pod opiekę wszystkich potrzebujących psów, dlatego w takich sytuacjach należałoby powiadomić inną instytucje o potrzebnym wsparciu. To właśnie jest działanie na rzecz pomocy dla zwierząt.
Wiadomym jest, że nasze polskie schroniska w większości nie spełniają standardów. Można je określić dość krótko i dobitnie: smród, brud i ubóstwo. Mimo wszystko jednak, są to miejsca, które w założeniach mają, bycie azylem dla zwierząt bezdomnych, porzuconych. Stąd też nie potrafię pojąć, w jaki sposób można było doprowadzić psa do takiego stanu.

Opis z lecznicy:
- wniesiony do lecznicy, znaczne wychudzenie, pies kac hektyczny, czyli wyniszczony, zaniki mięśniowe
- niepewny chód, sam sie mało porusza, słabość mięsni, przytomny, mało kontaktowy, białkówki białe, waga 19 kg powinien ważyć 33 kg

Wszystko zaczyna się 24.12.2009r., kiedy Germaine zadzwoniła do wolontariuszki FbwP w sprawie boksera Rokiego, który przebywał w Toruńskim schronisku. Otrzymała wtedy informację, że psa zabierze FbwP, a w placówce nie ma innych bokserów. Germaine prosiła aby poinformowano Fundację SOS bokserom, gdyby pojawiły się boksery, zwłaszcza te stare i chore.

I tu muszę, po prostu muszę przytoczyć słowa wolontariuszki FbwP:
„Germiane możesz spokojnie usiąść do stołu wigilijnego, Rokiego zabieramy, nie ma innych psów.”

Cztery dni później, 28.12.2009, do wolontariuszki FbwP dzwoni Asia, która pomaga w obu placówkach, prosi by wydano Rokiego Fundacji SOS bokserom, ponieważ pies wciąż przebywa w schronisku. W odpowiedzi słyszy, że w schronisku jest staruszek i że to jego trzeba by zabrać. Nasza wolontariuszka jedzie po nieszczęśnika, i całe szczęście, bo biedak prawdo podobnie nie przeżył by do Sylwestra. Asia nie bacząc na swoje sprawy osobiste zabiera, Skinniego do Warszawy, do kliniki, do DT, byle by tyko bezpiecznie dla niego.

Nie wiem, czy stwierdzenie, że Skinny był w czepku urodzony jest właściwe. A jednak pokuszę się o to. Bokser przebywał w schronisku od 4 grudnia, wolontariuszka FbwP, dobrze o tym wiedziała, a jednak zataiła informacje o nim. Pies przebywał w boksie zewnętrznym, miał wyciek z nosa i biegunkę, ale wydaje mi się, że to nic strasznego w porównaniu z tym, że właściwie psa nie było. Skóra i kości w dosłownym znaczeniu.
Kiedy Skinny trafił do lecznicy, doktor podejrzewał, że pies ma w brzuchu jakiegoś guza. USG wykluczyło taką możliwość.

Opis z wizyty:
Po obniżonym poziomie białka i albumin można wnioskować, ze przyczyną złego stanu zdrowia i wyglądu są niedobory żywieniowe

Na szczęście w całej tej historii jest też jasna strona. Skinny pomimo wielu cierpień doznanych w skutek działań człowieka, wciąż ma w sobie wiele miłości i garnie się do ludzi. Uwielbia się bawić i na swój bokserowy sposób korzysta z nowej szansy. Trzymam za niego kciuki, w końcu kawał z niego przystojniaka teraz jest.



Postępowanie w leczeniu Skinniego znaleźć można na stronie głównej Fundacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz